Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W nocy 2 na 3 maja 1921 roku niebem wstrząsnęły wybuchy. W powietrze wyleciało 9 mostów. Właśnie wybuchło III Powstanie Śląskie

Krzysztof Marcinkiewicz
Krzysztof Marcinkiewicz
Mało kto wie, że pierwsza w historii akcja polskich komandosów została przeprowadzona na Opolszczyźnie. W ramach akcji „Mosty” w nocy z 2 na 3 maja 1921 r. grupa Wawelberga odcięła niemieckie linie zaopatrzeniowe. W ciągu kilku godzin ruch kolejowy w naszym regionie został całkowicie sparaliżowany.

Spis treści

Kiedy Powstańcy Śląscy planowali wybuch trzeciego zrywu zbrojnego, ważną kwestią było uniemożliwienie Niemcom szybkiego przerzucenia na Górny Śląsk wojska, broni i amunicji. Akcja „Mosty”, bo tak nazywała się ta misja, wymagała olbrzymiego przygotowania i dokładnej koordynacji, dlatego konspiratorzy przyjechali na Opolszczyznę już kilka miesięcy wcześniej. Niektórzy z nich byli Ślązakami, saperami z armii niemieckiej. Inni pochodzili z pozostałych części Polski.

Jedną z najbardziej znanych postaci był Janusz Meissner, bohater wojny polsko-bolszewickiej, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Urodzony w 1901 r. Meissner był postacią nietuzinkową. Jako młody człowiek wstąpił do wojska, by bronić ojczyzny. Na początku był mechanikiem, jednak szybko ukończył kurs na pilota. Prawdziwe latanie zaczęło się jednak już niedługo, wraz z agresją bolszewicką. 19-latek wyróżnił się niesamowitym bohaterstwem.

Niedługo potem wyruszył na Górny Śląsk, by znów walczyć o świeżo kształtujące się granice Rzeczypospolitej. Za namową brata Tadeusza został członkiem Grupy Wawelberga, przed którą stało niezwykle ciężkie zadanie. Janusz Meissner w swojej książce „Jak dziś pamiętam” wspomina akcję „Mosty”, w której wziął udział w 1921 roku.

Starcia polsko-niemieckie w Głogówku

Jak wspomina pilot-komandos, już kilka miesięcy wcześniej zamieszkał u Karola Jureckiego, miejscowego gospodarza z Dzierżysławic. W tym samym gospodarstwie, w fundamentach stodoły przechowywano materiały wybuchowe, za pomocą których w nocy z 2/3 maja w okolicy zniszczone zostały trzy mosty. Pozostali konspiratorzy pomieszkiwali u innych polskich działaczy niepodległościowych.

- Stołujemy się w Głogówku w polskiej restauracji „Schlesische Volksschenke” należącej do niejakiego Kropaczka. Tam również, w bocznym alkierzyku dla „lepszych gości” odbywają się spotkania i kontakty z łącznikami dowództwa – pisze Meissner w swojej książce.

Rynek w Głogówku.
Rynek w Głogówku. Google Maps Street View

Natomiast po drugiej stronie rynku znajduje się siedziba niemieckich bojówek, czyli restauracja „Deutsches Gasthaus”. W miarę możliwości Polacy unikają starć, jednak nie zawsze jest to możliwe.

- Awantura zaczyna się prawie nagle i całkiem niespodziewanie. Z „bierhali” przez zamknięte drzwi naszego alkierza dochodzą głośne krzyki, wrzawa, łoskot przewracanych stolików. (…) Bitwa wręcz zamieniła się teraz w gwałtowne bombardowanie: zza szynkwasu śmigają butelki, z głębi sali, spod okien lecą ciężkie marmurowe blaty od stolików i ich żelazne nogi. Trzask, łoskot, brzęk szkła, wrzaski, przekleństwa i obelgi zagłuszają jęki i biadolenie rodziny Kropaczków, która zabarykadowała się w kuchni. Mamy teraz widoczną przewagę, bo napastnikom brakuje amunicji – w ten sposób Meissner wspomina jedną z awantur.

O włos od katastrofy

Akcja „Mosty” została przeprowadzona w nocy z 2/3 maja 1921 r. Jak pisze Janusz Meissner, decyzję o rozpoczęciu akcji otrzymał 2 maja o godzinie 19.00. Atmosfera była nerwowa, Karol Jurecki pojechał do Prudnika i nikt nie wiedział, w którym miejscu zamurował materiały wybuchowe. Czas gonił, dlatego komandosi odwalali wielkie sterty słomy i szukali na własną rękę. Wreszcie wydawało im się, że znaleźli odpowiednie miejsce. W ścianie była już zrobiona dziura na dwie cegły, kiedy przyjechał Jurecki, który ich powstrzymał. To przecież nie po tej stronie stodoły!

- Teraz Jurecki bierze się do roboty, nie zważając na swoje „miastowe” ubranie, i po chwili miedzy wyłamanymi cegłami widać ciemny otwór. Wyciągamy skrzynki: ekrazyt, lonty, oddzielnie tekturowe pudełka ze spłonkami, dwa zapalniki elektryczne, granaty ręczne, pistolety, amunicje. Rozdzielamy to wszystko na nierówne części – pisze Meissner.

Później nie było łatwiej. Grupa prowadzona przez Janusza Meissnera… zgubiła się. Dotarła na miejsce akcji praktycznie w ostatniej chwili.

Grupa Janusza Meissnera wysadziła tory pod wiaduktem w miejscu, gdzie dzisiaj droga wojewódzka nr 217 wyjeżdża z Racławic Śląskich w kierunku Prudnika.
Grupa Janusza Meissnera wysadziła tory pod wiaduktem w miejscu, gdzie dzisiaj droga wojewódzka nr 217 wyjeżdża z Racławic Śląskich w kierunku Prudnika. Dzisiaj wciąż jeżdżą tam pociągi. Google Maps Street View

- Jestem zdenerwowany, niemal zrozpaczony. Co zrobić? Nie ma czasu cofać się do Głogówka, aby iść na Szonów. Jest za kwadrans druga. Powinniśmy być już na miejscu, a ja nie wiem, gdzie jestem. (…) Za kwadrans zacznie się alarm w całym powiecie, we wszystkich powiatach wzdłuż Odry! (…) Co robić? – pyta się w myślach komandos.

Wreszcie konspiratorzy minęli kapliczkę stojącą na wzgórzu, która była dla nich punktem orientacyjnym. Teraz powinno być już prościej. Komandosi dotarli na tory, które mieli zniszczyć. Założyli ładunek wybuchowy w ostatniej chwili, kiedy ze stacji kolejowej wyjechał pociąg w kierunku Prudnika. Saperzy podpalili lont, drobne iskierki ognia sypały się na wszystkie strony. Mężczyźni schowali się, jednak wybuch nie nastąpił. Czyżby zgasł lont? Dowódca chciał sprawdzić, ale ze względu na jeżdżące samochody nie mógł tego zrobić. Nerwowa atmosfera przeciągała się. Pociąg był już tuż przed konspiratorami.

- Czekam, stężały w napięciu, które rośnie z każdą sekundą. I nagle - błysk obnażający wszystkie kształty dokoła: krzaki, źdźbła trawy z kroplami wody po deszczu, kamienny słupek nad rowem... I suchy, boleśnie ogłuszający trzask, jak od pioruna! Rzekłbyś: noc podniosła czarną powiekę, spojrzała jarzącym ślepiem i natychmiast zatrzasnęła je z łoskotem – wspominał Janusz Meissner.

W wyniku akcji „Mosty” komandosi tylko w okolicy Racławic Śląskich zniszczyli tory kolejowe w trzech miejscach. Grupa Janusza Meissnera wysadziła tory pod wiaduktem w miejscu, gdzie dzisiaj droga wojewódzka nr 217 wyjeżdża z Racławic Śląskich w kierunku Prudnika. Dzisiaj wciąż jeżdżą tam pociągi.

Najtrudniejsze zadanie miał jednak oddział pchor. Józefa Sibery („Nowackiego”), który musiał wysadzić w powietrze olbrzymi stalowy most nad rzeką Osbołagą na wyjeździe z Racławic Śląskich w kierunku Głubczyc. Dzisiaj ta linia jest nieczynna, jednak wtedy dość łatwo można było przerzucić tamtędy wojsko w kierunku walczącego Śląska. Jadąc z Klisina do Racławic Śląskich po lewej stronie w oczy rzuca się wielki żelazny most, który oczywiście został odbudowany.

Trzeba się jeszcze wycofać

Janusz Meissner opisywał jak trzech konspiratorów starało się przedostać w kierunku Błotnicy Strzeleckiej, gdzie zaplanowano punkt zborny. Jedyny most, którym mogliby przekroczyć Odrę, znajdował się między Ciskiem a Bierawą. Ruszyli więc polną drogą w tamtym kierunku, jednak ich wygląd budził podejrzenia.

- Buty i nogawki spodni oblepione wysychającym błotem, ślady gliniastej ziemi na połach płaszczów, na, łokciach i rękawach, dłonie uwalane żółtym ekrazytem – czytamy we wspomnieniach.

Konspiratorzy umyli się w pierwszej napotkanej rzeczce. W drodze sprzyjało im szczęście, natrafili na małżeństwo podróżujące wozem, z którymi przejechali 15 km. Około 6 rano komandosi dotarli do Gierałtowic. Tam przez nikogo niepokojeni zjedli w miejscowej gospodzie. Ruszyli dalej w kierunku Ciska, gdzie czekała ich najbardziej ryzykowna część trasy, czyli przejście przez most na Odrze. Posterunki policji na wyrywki zatrzymywały i legitymowały przechodniów i przejezdnych. Niektórych nawet rewidowali, jednak konspiratorom żal rozstawać się z bronią. Podjęli decyzję, że każdy idzie na własną rękę.

Jeden z komandosów został zatrzymany przez policjanta, który długo przyglądał się jego papierom. Ostatecznie wszystkim udało się sprawnie przekroczyć rzekę.

- Przyczółek mostu po prawej stronie Odry nie jest strzeżony. O pareset kroków dalej czeka na nas Karlik. No, chyba najgorsze za nami! – wspomina Janusz Meissner.

Ruszyli dalej, w kierunku na Błotnicę Strzelecką, omijając Kędzierzyn i Sławięcice. Cała dzisiejsza trasa to ponad 70 km!

- Jestem śmiertelnie zmęczony i senny. Bolą nogi, kręci mi się w głowie, oczy pieką, zamykają się powieki... W jakimś lasku potykam się o wystający korzeń i padam na ziemię. Nie, nie wstanę. Muszę choć trochę odpocząć. (…) Mięśnie mi zesztywniały, nogi mam jak kłody, ale z pomocą Romana wstaję. Do Błotnicy cztery kilometry. Maszerujemy - raczej wleczemy się - prawie godzinę. W zapadającym mroku widać mała stacyjkę przy torach kolejowych: „Blotnitz”. – czytamy.

Straty „Grupy Wawelberga” były niewielkie. Nikt nie zginął, Niemcy wzięli do niewoli 12 żołnierzy.

Legendarny dowódca spod Monte Cassino i dwóch braci

W akcji „Mosty” przewijają się również wątki opolskie. Mało kto wie, że płk. Stanisław Gliński, legendarny dowódca 4 pułku pancernego „Skorpion”, który walczył m.in. pod Monte Cassino, 23 lata wcześniej brał udział w akcji Grupy Wawelberga. Dowodził oddziałem, który wysadził most na Osobłodze w Dzierżysławicach. Janusz Meissner kilkukrotnie wspomina go w swojej książce. Dziś grób płka. Stanisława Glińskiego znajduje się na Cmentarzu Komunalnym w Opolu.

Mało znaną historią jest również, dlaczego jedno z największych osiedli mieszkaniowych w Opolu nazywa się Dambonia. Jest to hołd dla dwóch braci, Alojzego i Pawła Damboniów, którzy w 1921 r. wsławili się bohaterskimi czynami. Pochodzący z Szczepanowic bracia byli Powstańcami Śląskimi. Alojzy był komandosem, członkiem grupy Wawelberga. Brał udział w wysadzeniu mostu kolejowego w swojej rodzinnej miejscowości. W akcji brało łącznie udział dziewięciu dywersantów, w tym sam Tadeusz Puszczyński ps. „Konrad Wawelberg”. Ładunek eksplodował, a spiskowcy uciekli w stronę Groszowic.

Ul. Dambonia w Opolu.
Ul. Dambonia w Opolu. Instytut Śląski / Piotr Solga

Natomiast jego brat Paweł miał mniej szczęścia. W III powstaniu śląskim walczył w szeregach Podgrupy „Linke”. W maju 1921 r. został ciężko ranny w walkach o Dobrodzień. Zmarł w szpitalu w Częstochowie.

Dowódcą grupa Wawelberga . Warto jednak przypomnieć, że jego zastępcą był por. Stanisław Baczyński ps. „Büttner”, czyli ojciec poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Później było Powstanie

Łącznie w ramach akcji „Mosty” wysadzono dziewięć mostów i torów kolejowych na dystansie blisko 90 km. Dokonało do tego łącznie 64 żołnierzy, a wszystko odbyło się w ciągu zaledwie trzech godzin. Oprócz trzech mostów w okolicy Racławic Śląskich i jednego w Opolu-Szczepanowicach, wysadzono m.in. most kolejowy na rzece Budkowiczance pomiędzy Karłowicami a Popielowem, most na rzece Baryczka pod Smardami, czy też most na Odrze pod Krapkowicami.

Powstańcy wykorzystali zaskoczenie i do 10 maja zajęli spory obszar z Kędzierzynem, Zdzieszowicami, Górą św. Anny, Dobrodzieniem i Olesnem. To był prawdziwy pokaz siły. Na niemiecką ofensywę trzeba było czekać do 21 maja. Jak już jednak ruszyła, to z miejsca zajęła Górę św. Anny. Walki w okolicy trwały przez kilka dni i były niezwykle zacięte. Leśnica, Zalesie Śląskie i Lichynia kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk.

Kolejne bardzo silne niemieckie uderzenia poszły w kierunkach na Kędzierzyn i Olesno. O oba te miasta boje toczyły się przez kilka dni. Dużo pracy w tamtym czasie miała również Grupa Wawelberga, która wysadzała mosty za wycofującymi się wojskami powstańczymi. Celem takiego działania było utrudnienie wojskom niemieckim przekraczania rzek.

Oddział Dywersyjny kpt. Tadeusza Puszczyńskiego ps. Wawelberg w III powstaniu śląskim. Fotografia wykonana w Pyskowicach w końcu czerwca 1921 r.
Oddział Dywersyjny kpt. Tadeusza Puszczyńskiego ps. Wawelberg w III powstaniu śląskim. Fotografia wykonana w Pyskowicach w końcu czerwca 1921 r. Wikimedia Commons

Łącznie do 9 czerwca komandosi wysadzili ok. 40 mostów, nie licząc tych dziewięciu zniszczonych w akcji „Mosty”.

Uhonorowanie grupy dywersyjnej

Ppłk. Tadeusz Puszczyński ps. „Konrad Wawelberg” jest obecnie patronem 13 Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Brygada przejęła i kultywuje tradycje Dowództwa Oddziałów Dywersyjnych i Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych. Swoje święto obchodzi 20 czerwca, w Narodowy Dzień Powstań Śląskich. Dowództwo 13 ŚBOT znajduje się w Katowicach, a jego bataliony w Brzegu, Opolu, Gliwicach i Cieszynie. W tym momencie planowany jest również utworzenie batalionu w Częstochowie.

Także lokalne stowarzyszenia zaangażowały się w upamiętnienie Grupy Wawelberga na swoim terenie. Szczególnie w 2021 r., w setną rocznicę tamtych wydarzeń. Członkowie Stowarzyszenia Patriotyczny Kędzierzyn-Koźle odnaleźli w Dzierżysławicach stodołę, w której Karol Jurecki przechowywał materiały wybuchowe. Budynek jeszcze stoi, mało tego, wciąż należy do potomków dzielnego Polaka.

W Dzierżysławicach przechowywano materiały wybuchowe, za pomocą których w nocy z 2/3 maja w okolicy zniszczone zostały trzy mosty.
W Dzierżysławicach przechowywano materiały wybuchowe, za pomocą których w nocy z 2/3 maja w okolicy zniszczone zostały trzy mosty. Google Maps Street View

- Rozmawialiśmy z jego wnuczką, która oprowadzała nas po obejściu i pokazała, gdzie zamurowane były materiały. To było niesamowite spotkanie, dotknięcie żywej historii – mówi Aleksandra Pabisiak z SPKK.

Z kolei pasjonaci historii z Brzegu umieścili w lesie pod Popielowem głaz i pamiątkową tablicę.

- Do upamiętnienia zainspirowała nas lektura książki „Polskie działania dywersyjne na Górnym Śląsku w latach 1920-1921”. Tam przeczytaliśmy o akcji dywersyjnej przeprowadzonej w rejonie Popielowa. Był to najbardziej na zachód wysunięty punkt, gdzie akcja się powiodła. W dodatku o wysadzeniu mostu w Szczepanowicach powszechnie wiadomo. Ta akcja pozostaje nieznana. Więc to ją uczciliśmy niewielkim pomnikiem – mówił dla NTO Bolo Porębski ze Stowarzyszenia Brzeg 4 x 4.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesno.naszemiasto.pl Nasze Miasto