Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tym roku zimy nie było. 10 lat temu powiat oleski był sparaliżowany śniegiem i mrozem [WIDEO, ZDJĘCIA]

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Zima A.D. 2009
Zima A.D. 2009 fot. Mirosław Dragon
Bez prądu było 20 tysięcy ludzi. Pod ciężarem śniegu i lodu łamały się drzewa i słupy energetyczne. Tak było nie w zamierzchłych czasach, tylko zaledwie dziesięć lat temu, w 2009 roku.

Powalone drzewa, zerwane linie energetyczne, szklanka na drogach – tak wyglądała sytuacja na Opolszczyźnie w styczniu 2009 roku.

Najgorzej było w powiecie oleskim. Światło zgasło w domu co trzeciego co drugiego mieszkańca powiatu! Bez zasilania było między innymi całe Olesno.

W Oleśnie nie działały stacje paliw, ale udało się opanować sytuację. W najgorszej sytuacji były trzy gminy: Zębowice, Rudniki i Radłów. Wszystkie trzy to wiejskie gminy, gdzie powalone pod naporem śniegu i lodu drzewa zerwały linie energetyczne.

W Drogach Biskupskich pod ciężarem śniegu i lodu runęło aż 9 słupów energetycznych. Poza brakiem prądu mieszkańcy gminy Radłów zmagają się też z powalonymi na ulice drzewami i konarami. Sytuację pogarszały ciągłe opadu śniegu i marznącego deszczu.

Jak mieszkańcy Rudnik radzili sobie bez prądu? Kupowali masowo agregaty prądotwórcze na benzynę.
- W Częstochowie już zabrakło agregatów, teraz wszyscy moi sąsiedzi jeżdżą po nie do Opola! - mówił pan Darek, mieszkaniec Rudnik.

- Życie w takich warunkach jest tragiczne: nie ma światła, nie działają telefony stacjonarne, a w komórkowym nie ma jak naładować baterii, na dodatek we wtorek przez cały dzień nie mieliśmy też wody - opowiadała pani Renata z Cieciułowa (gm. Rudniki).

W okolicznych sklepach zabrakło.. świec.
- Najpierw wypaliliśmy wszystkie świece, potem gromnicę, a teraz w sklepie są już tylko wkłady do zniczy, więc po zmroku, czyli po godz. 16.00 siedzimy przy zniczach - dodawała 16-letnia Gosia.

Kto ma trochę pieniędzy, kupuje agregat.
- Ja musiałem sprowadzić aż z Lubuskiego, bo w Częstochowie, Opolu, Wieluniu i w Praszce wszystkie agregaty są już wykupione - opowiadał pan Mariusz z Cieciułowa.

Taki agregat kosztuje 1500 zł, a na 8 godzin pracy spala 15 litrów benzyny (wówczas to był koszt 65 zł zł!). Nie wszystkich stać na taki wydatek.

Pod ciężarem śniegu i lodu runęła cała linia zasilająca, która musiała być odtworzona. Kilkanaście połamanych słupów energetycznych leżało na polu między Bugajem a Bobrową.

Po ciężarem śniegu runął również dach na ogromnej stodole w gospodarstwie w Cieciułowie. Na szczęście w środku nikogo nie było. Dach przygniótł za to kombajn, maszyny rolnicze, a także... zabytkowy wóz strażacki, który miał trafić do nowo powstającego Muzeum Strażackiego w Rudnikach.

Ośrodek zdrowia w Żytniowie musiał być zamykany po zapadnięciu zmroku.
- Później robi się po prostu ciemno i nie da się przyjmować pacjentów - rozkładał ręce lekarz. - Nie możemy też wykonać badania EKG, ani zrobić badania krwi.

- Żyjemy niemal jak w średniowieczu, mięso musiałam włożyć do wiaderka i wkopać do śniegu, żeby się nie zepsuło - mówiła Justyna, mieszkanka Bobrowy.

- W sklepach ciężko dostać najpotrzebniejsze rzeczy, pojechałam do Krzepic, a tam w sklepach świece i baterie dawno wykupione, nie było nawet chleba, bo część piekarni nie pracuje z powodu braku prądu! - skarżyła się pani Urszula.

- Jeżdżę 15 km do Janinowa do teściowej, żeby wyprać chociaż ubrania dzieciom - dodawała pani Urszula, która wychowywała sześcioro małych dzieci w wieku od 3 do 10 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na olesno.naszemiasto.pl Nasze Miasto