O sprawie pisaliśmy w sierpniu 2019 roku. 39 osób, wśród nich grupa emerytów i rencistów z Olesna, zapłaciło za niezapomniane, dwutygodniowe wakacje w Czarnogórze.
I wyjazd faktycznie był niezapomniany, choć nie za sprawą widoków za oknem. Okazało się, że biuro podróży nie zapłaciło za pobyt turystów w hotelu, więc emeryci - by nie nocować pod chmurką - musieli jeszcze raz sięgnąć do portfeli.
- Od każdego z nas zażądano dodatkowych stu euro. Odmówiłem, bo nikt się ze mną na to nie umawiał. Dlatego, mając blisko 70 lat, spałem na ławce przed hotelem - relacjonuje Stefan Jama, który wraz z 20 innymi osobami walczy o rekompensatę za zmarnowane wakacje. - Ten wyjazd to był jeden wielki chaos. Żonie zniknęła torba, w której miała ubrania i lekarstwa. Została w jednym dresie, który miała na sobie, więc odzież musiała pożyczyć od koleżanek. To, w co nas wmanewrował organizator, to był cios poniżej pasa. Dlatego będziemy walczyć o sprawiedliwość.
Pan Stefan, podobnie jak większość jego towarzyszy, to członkowie oleskiego oddziału Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Uczestnicy zapłacili za wyjazd 1040 złotych i 150 euro.
- Związek emerytów i rencistów podpisał umowę z nami, ale my byliśmy jedynie pośrednikiem sprzedaży. Za organizację wyjazdu odpowiadało natomiast biuro podróży Ka-Ma z Mysłowic - wyjaśniał wówczas nto Joachim Jendrzej, właściciel biura podróży Olestur z Olesna.
Szefowa biura z Mysłowic twierdziła, że do sytuacji doszło na skutek nieporozumienia z właścicielem obiektu w Czarnogórze, co do terminów płatności. Obiecywała, że opłaty pobrane od turystów zostaną im zwrócone przed końcem urlopu, ale tak się nie stało. Ostatecznie pieniądze za dodatkowy nocleg zwrócił turystom Olestur.
W ramach rekompensaty oleskie biuro dało też uczestnikom bony o wartości 250 złotych na kolejny wyjazd. Część osób ich nie przyjęła.
Związek emerytów i rencistów, w styczniu 2020 roku, wystąpił do biura podróży z Olesna z wezwaniem o zwrot części kosztów wczasów w Czarnogórze. W przypadku pana Stefana i jego żony, którzy doświadczyli największych niedogodności, było to 50 proc. kwoty, czyli po 850 złotych. Pozostałych 19 osób zażądało po 680 złotych, czyli 40 proc. kwoty.
Uczestnicy zwrócili uwagę m.in. na to, że ich wyjazd został skrócony o jeden dzień, pokoje były brudne, a dodatkowo stały w nich łóżka małżeńskie, więc zdarzało się, że wczasowicze musieli spać w jednym łóżku z obcymi osobami lub na dziecięcej dostawce. Bolączką były też niedomywane naczynia, co - w ocenie zgłaszających - skutkowało dolegliwościami żołądkowymi.
Właściciel Olesturu uznał, że roszczenie jest bezzasadne i poinformował o tym przez swojego prawnika. Od tego czasu minął blisko rok, w trakcie którego trwała wymiana korespondencji. Seniorzy boją się, że to gra na zwłokę, w wyniku której ich roszczenie się przedawni.
- Dlatego jeśli do nie odzyskamy pieniędzy do 10 stycznia, kierujemy sprawę do sądu - mówi Stefan Jama.
- Złożyliśmy pozew przeciwko biuru podróży z Mysłowic, bo czujemy się oszukani, ale ta sprawa może potrwać - mówi Joachim Jendrzej z Olesturu. - Będziemy chcieli jak najprędzej wypłacić odszkodowanie, ale sytuacja biur podróży, na skutek pandemii, jest bardzo trudna. Do 10 stycznia złożymy seniorom swoją propozycję.
Jak ustaliliśmy, biuro podróży ma wątpliwości co do kwoty, jakiej żądają uczestnicy feralnego wyjazdu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
